Od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem kupienia jakiegoś nowego aparatu fotograficznego. Po przejrzeniu aktualnych ofert sklepów internetowych, trendów i technologii – wpadłem na wstępny pomysł: Panasonik Lumix FZ-1000. Wszystko przemawia za nim: stosunkowo duża matryca (1cal) – na tym mi bardzo zależy, fajny obiektyw 25-400 (piękny bo jasny obiekty mający „światło” 2.8-4), coś na czym mi zależy najmniej: video 4K … (ale jak dają w standardzie, to przecież wezmę 🙂
Panasonik Lumix ma parę fajnych rozwiązań: kilkukierunkowa stabilizacja optyczna (super) , sztuczny horyzont (pokazuje poziom w wizjerze – niezły bajer, ale przydatny) itp.
Przeglądałem internet w poszukiwaniu opinii: wszyscy mający go w ręku chwalą w niebogłosy – że wspaniały, że rewelacyjny, że wygodny, że nowatorski itd.
To ja też „zachorowałem”. W końcu jakiś prezent trzeba od św. Mikołaja dostać, bo Święta Bożego Narodzenia się zbliżają.
W końcu dojrzałem do tego, żeby wybrać się do sklepu „pomacać” to cudo.
Obejrzałem, dotknąłem, włączyłem i oto moja opinia o Panasoniku Lumix FZ-1000:
- wielki jak olbrzym (spodziewałem zastąpić nim Olympusa xz-1) – waży sporo ponad 800 gramów, a to jednak ponad kilogram – w góry na szyi to tak średnio nosić taki ciężar.
- ciężki jak nie wiem co (spodziewałem się … o dużym rozmiarze wszyscy piszą – ale że niby nie przeszkadza – ale znowu jak wyżej – na szyi idąc w góry to bardzo zły pomysł)
- wykonanie raczej takie sobie (grip z dość tandetnej gumy, obiektyw full -plastik – aż się niemiło go trzyma)
- po przekręceniu pierścienia zoomowania raz działa od razu, raz po 2-3 sekundach – hmm.. to już dość dziwne i może w sklepie na coś nie zwróciłem uwagi, ale jednak mnie nie przekonał.
Ogólnie – internet mówi, że jest pięknie – ale mnie nie przekonał. Ostatecznie zatem szukam innego aparatu fotograficznego. Raczej się rozczarowałem, bo zachwyty recenzentów są moim zdaniem przesadzone.
(źródło fotografii: oficjalna strona Panasonic Marketing Europe GmbH)