łyżwy

All posts tagged łyżwy

lodowiskoDzisiaj byłem na lodowisku. Od razu mówię, że jestem „niedzielnym” łyżwiarzem, co między innymi oznacza, że nie mam własnych łyżew. Dotychczas chodziłem na lodowisko organizowane przez miasto „w terenie” – dawniej na placu Biegańskiego, potem na Starym Rynku, a w tym roku pod Galerią Jurajską. Lód tam jest marny, ludzi tłum, stąd stwierdziłem, że wybierzemy się z rodziną na lodowisko płatne, gdzie pewnie będzie mniej ludzi i lepszy lód.

No i się zaczęło – jak ktoś chce zobaczyć sceny rodem z PRL-u to zapraszam na lodowisko na Boya-Żeleńskiego. Lodowisko niby super odnowione, nowe szatnie, wejście na magnetyczne numerki – wypas. Ale mentalność ludzi tam pracujących … szkoda gadać.

Gdy przyszliśmy – na tafli było pewnie koło 30-40 osób, czyli raczej bardzo niewiele. Ponieważ nie miałem swoich łyżew, podszedłem do pięknej lady, nad którą wisiał napis „wypożyczalnia łyżew”. W środku siedziała nienajmłodsza już pani, która zamiast bezpośrednio przy ladzie – siedziała przy stoliku, który był dosunięty do lady – chyba po to żeby pani była od „petentów” … Pani piła kawę z wielkiego kubka. Podszedłem do lady. Byłem sam. Pani mnie widzi, ale … zero reakcji. Mówię „dzień dobry„. Pani łaskawie podniosła wzrok:
– Słucham. (w tym momencie troszkę zgłupiałem i zastanawiałem się po co ja też tutaj przyszedłem – może na obiad ?)
– Chciałem wypożyczyć łyżwy …
– Rozmiar ?
– 43 …
– Nie ma.
– To może 44 by były… ?
– Też nie ma.
(Cała rozmowa odbywa się na siedząco, tj. pani za ladą i za dużym stołem – żeby nie być za blisko mnie – siedzi i odpowiada pijąc kawę.) Dalsza część rozmowy:
– To co mam mam teraz zrobić ?
– Jak nie ma rozmiaru, to zwrócą Pani pieniądze za wejście.

Dalsza dyskusja nie miała sensu. Może ja jestem człowiekiem starej daty, ale dla mnie cała scena przypominała scenę z kultowego filmu „Miś„. Pracownicy lodowiska kompletnie nie mogą znaleźć się w nowej roli. Zupełnie nie zależy im na obsłudze klienta. Pewnie, gdyby to była prywatna firma, to pani w „wypożyczalni” już by nie pracowała. Inna sprawa, że wydaje mi się, że rozmiar butów 43 oraz 44 jest dość popularny wśród mężczyzn odwiedzających lodowisko – akurat na lodowisku ślizgało się ledwie kilkadziesiąt osób z czego większość to byli uczniowie – większość dziewczyny – nie sądzę, żeby się rzucili na wypożyczalnie i na numery butów 43 i 44. Ciekawe ile innych osób odeszło z kwitkiem i mogło „odebrać pieniądze za wejście” – przecież jakbym chciał zaoszczędzić pieniądze, to bym tam wcale nie poszedł. Ja je właśnie chciałem lodowisku oddać, za możliwość pojeżdżenia … ale widać nikomu na tym nie zależy.

Ogólnie – chyba szkoda było odnawiać lodowisko za ciężkie miliony, skoro działa ono tak jak za dawnych lat. Ja tam pewnie się więcej nie pojawię … no chyba, że kupię sobie własne łyżwy. Bo nowoczesne mury to nie wszystko, skoro ludzie starocie (co do podejścia).